Tag Archives: opowiadania

Antoni Czechow, Szczera prawda

Sześciu registratorów kolegialnych i jeden gość bez rangi siedziało w podmiejskim gaju i piło.

Pijaństwo było głośne, ale pełne rozpaczy i smutne. Nie było widać ani uśmiechów, ani radosnych ruchów, nie było słychać ani śmiechu ani wesołej rozmowy. W powietrzu unosił się zapach pogrzebu.

Nie dalej jak tydzień temu registrator kolegialny Kanifoliew pojawiwszy się w urzędzie w stanie nietrzeźwym, pośliznął się na czyjejś plwocinie, upadł na przeszklona szafę, rozbił ją i sam też się rozbił. Na drugi dzień po tym upadku zgubił jeszcze dwa dokumenty ze sprawy nr 2423. Mało tego. Przychodził do urzędu mając w kieszeni proch i spłonki. W ogóle to prowadzi  on życie bujne i nietrzeźwe. To wszystko nie zostało niezauważone. Poleciał i teraz papusiał pożegnalny obiad.

– Na wieczną tobie pamiątkę Alosza – mówili urzędnicy przed każdym kieliszkiem – Amen.

Kanifoliew, malutki człowieczek z pociągłą zapłakaną twarzą, po każdym pozdrowieniu tego rodzaju, głośno pochlipywał, uderzał pięścią w stół i mówił:

– I tak przepadłem!

I wygnaniec z rozgoryczeniem wypijał kieliszek wódki, głośno pociągał nosem i szedł całować swoich przyjaciół.

– Wygnali mnie – mówił, tragicznie potrząsając głową – Wygnali za to żem pijak, a nie rozumieją tego, że piję ze smutku. Z rozpaczy.

– Z jakiego smutku?

– A z takiego, że nie mogłem na ich nieprawdę patrzeć. Ich podła nieprawda gryzła moje serce. Nie mogłem patrzeć obojętnie na wszystkie ich świństwa. Tego oni nie chcieli zrozumieć. No pięknie. Ja im pokażę, gdzie raki zimują. Pokażę im, pójdę i prosto w twarz plunę. Całą szczerą prawdę im powiem. Całą prawdę!

– Nie powiesz… Tylko się przechwalasz. Wszyscy mistrzowsko strzępimy języki po pijanemu, a jak przyjdzie co do czego, to ogon pod siebie. Jesteś taki sam.

– Ty myślisz, że nie powiem? Myślisz? A… tak myślisz… Ładnie… Dobrze, zobaczymy. Obym był po trzykroć przeklęty… klnę się… Wyzwij mnie od najgorszych prosto w oczy i opluj, jeśli nie powiem.

Kanifoliew uderzył pięścią w stół i zrobił się fioletowy.

-I tak poległem. Nawet teraz pójdę i powiem! W tej minucie. On tu niedaleko z żoną siedzi. Jak przepaść to przepaść, niech to cholera, a ja im otworzę oczy. Wszystko sobie wyjaśnimy. Zobaczą, co znaczy Alioszka Kanifoliew!

Kanifoliew zerwał się z miejsca i kołysząc się, pobiegł. Kiedy przyjaciele wyciągnęli ręce, aby go przytrzymać za fałdy, był już daleko. A kiedy postanowili za nim pobiec i go powstrzymać, on już stał przed stołem, za którym siedziało kierownictwo i mówił:

– Ja wasza  –okość, wdarłem się do waszego domu bez zapowiedzi, ale to wszystko jako człowiek uczciwy, więc wybaczcie.  Ja wasza –okośoć wypiłem, to prawda – mówił – ale pamięć mam. Co u trzeźwego na myśli, to u pijanego na języku, i ja wam całą szczerą prawdę powiem. Taak, wasza  – sokość! Starczy czekać. Dlaczego na przykład u nas w kancelarii podłogi dawno nie były malowane? Dlaczego pozwalacie księgowemu spać do 11? Dlaczego pozwalacie Mitjajewowi brać do domu gazety z urzędu? Ja i tak poległem. Ja wam całą szczerą..

I tę szczerą prawdę wypowiadał Kanifoliew z drżeniem w głosie, ze łzami w oczach, uderzając się pięścią w pierś.

A kierownictwo patrzyło na niego wybałuszonymi oczyma, nie rozumiejąc o co chodzi.
tłum. Idg

Лопни мои глаза – klnę się


Jewgienij Popow, Wolna miłość


Pewna córeczka czcigodnych rodziców postanowiła związać się więzami małżeńskimi. W tym celu przeprowadziła eksperyment: oddała się pewnemu kawalerowi, a teraz czekała, co z tego wyniknie.
Jednakże nie wynikało z tego nic konkretnego. Kawaler uparcie nie tylko niczego nie obiecywał, ale wręcz przeciwnie – często jej opowiadał o smutnym losie wspaniałych ludzi, straconych w rezultacie życia rodzinnego.
Nie można powiedzieć, żeby te opowieści budziły w dziewczynie jakąś wielką trwogę. Była młoda, ładna, dobrze ubrana, na kawalera patrzyła z zaciekawieniem i wiedziała, że co by się nie stało, nie przepadnie.
Umawiali się zawsze przez telefon. Zdarzało się, że kawaler nie dzwonił i nie dzwonił, a potem pewnego pięknego dnia: „ Witaj Tomik! Co dziś robisz?” I Tamara do niego szła.
Ale kiedyś nie było go i nie było i na telefony też nie odpowiadał. I Tamara się zdecydowała. Rano wymalowała usta szminką, założyła złote kolczyki i wyruszyła. Czytaj dalej


Antoni Czechow, Co lepsze?


(Próżniacze rozmyślania sztyk-junkra Krokodilowa)

Do knajpy mogą chodzić i dorośli i dzieci, a do szkoły tylko dzieci.
Alkohol spowalnia przemianę materii, sprzyja odkładaniu się tłuszczu, raduje serce człowieka.
Tego wszystkiego szkoła nie potrafi. Łomonosow powiedział: „Nauki karmią młodych, starym dają pociechę”. Za to kniaź Włodzimierz nie raz powtarzał: „Weselem Rusi jest picie”.

Któremu z nich uwierzyć? Rzecz jasna temu, który jest starszy.
Dochody z akcyzy daje bynajmniej nie szkoła.
Pożytek z oświecenia ciągle jeszcze jest wątpliwy, a szkody jakie przynosi – oczywiste.
Dla pobudzenia apetytu stosuje się bynajmniej nie pisanie i czytanie, a kieliszek wódki.
Knajpa wszędzie się znajdzie, a szkoła nie.
Tego wszystkiego wystarczy, aby wyciągnąć wniosek: knajp nie likwidować, a odnośnie szkół jeszcze pomyśleć.
Całej nauki nie należy odrzucać. To byłoby szaleństwem. Przecież jest dobrze, jeśli człowiek może przeczytać: „drink bar”.
Tłumaczenie idg


Moskwa Noir

Recenzja
Miała umilić mi kilkugodzinną podróż pociągiem i spełniła swoje zadanie. Jest to zbiór opowiadań z wątkiem kryminalnym i teksty są – przyznaję od razu – na zróżnicowanym poziomie. Pierwszy jest, jak to zwykle bywa, najlepszy.
Wbrew temu, co można przeczytać na okładce, nie poznamy „od podszewki” Moskwy i jej „cuchnącego wnętrza” i nie dowiemy się o tym mieście niczego nowego, a część z tych historii mogłaby rozegrać się gdziekolwiek. Ale chociaż dzięki tej książce tajemniczej Moskwy nie przenikniemy, to pewien moskiewski klimacik będzie nam towarzyszył podczas lektury. I to sprawia, że opowiadania czyta się z przyjemnością. To lekka książka, całkiem przyzwoita rozrywka, chociaż z pewnością nie jest to lektura obowiązkowa.
Idg
Moskwa Noir, pod redakcją Natalii Smirnowej i Julii Goumen, Wydawnictwo Claroscuro, Warszawa 2011